Zamieszkać w świątyni
<div style="text-align: justify;"><span style="background-color: white;"><b>Gdy Rodzice przyniesli Dzieciatko Jezus do swiatyni, byla tam prorokini Anna, corka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszla w latach. Od swego panienstwa siedem lat zyla z mezem i pozostala wdowa. Liczyla juz osiemdziesiaty czwarty rok zycia. Nie rozstawala sie ze swiatynia, sluzac Bogu w postach i modlitwach dniem i noca. Przyszedlszy w tej wlasnie chwili, slawila Boga i mowila o Nim wszystkim, ktorzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypelnili wszystko wedlug Prawa Panskiego, wrocili do Galilei, do swego miasta - Nazaret. Dziecie zas roslo i nabieralo mocy, napelniajac sie madroscia, a laska Boza spoczywala na Nim.</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="background-color: white;">Przynajmniej w jednej sprawie powinnismy nasladowac prorokinie Anne. Pisze Ewangelista, sw. Lukasz, ze nie rozstawala sie ona ze swiatynia. I to jest wlasnie nasze powolanie. Widze Twoje zdziwienie :) Nie chodzi mi o to, ze masz rzucic wszystko i zamieszkac w kosciele, ale o to, ze Twoje serce ma pozostac w swiatynie. Albo inaczej: Twoje serce ma stac sie swiatynia, miejsce m szczegolnego przebywania Boga, w ktorym Ty zamkniesz sie na zawsze. O ile prostsze byloby nasze zycie, gdybysmy nie zapominali o Bogu. Myslisz, ze to niemozliwe? To zly duch chce, abysmy tak mysleli. Bo skoro cos z gory skazane jest na kleske, to nie warto sie starac. I nie robimy nic. A prawda jest taka, ze jesli Bog daje pragnienia, to daje tez laske do ich spelnienia '+' ks. Adam</span></div>
Przepraszamy, komentowanie jest niedostępne.