Wierzyć z kimś
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-TXKuy9mE7I8/WER1wVcPDYI/AAAAAAAACAA/fr38xfxqMb8XA13gezbzoHHYjtMWLiNwACLcB/s1600/DSCN1581.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="150" src="https://1.bp.blogspot.com/-TXKuy9mE7I8/WER1wVcPDYI/AAAAAAAACAA/fr38xfxqMb8XA13gezbzoHHYjtMWLiNwACLcB/s200/DSCN1581.JPG" width="200" /></a></div><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><b>Pewnego dnia, gdy Jezus nauczal, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, ktorzy przyszli ze wszystkich miejscowosci Galilei, Judei i Jerozolimy. A byla w Nim moc Panska, ze mogl uzdrawiac. Wtem jacys ludzie niosac na lozu czlowieka, ktory byl sparalizowany, starali sie go wniesc i polozyc przed Nim. Nie mogac z powodu tlumu w zaden sposob go przyniesc, wyszli na plaski dach i przez powale spuscili go wraz z lozem w sam srodek przed Jezusa. On widzac ich wiare rzekl: Czlowieku, odpuszczaja ci sie twoje grzechy. Na to uczeni w Pismie i faryzeusze poczeli sie zastanawiac i mowic. Ktoz On jest, ze smie mowic bluznierstwa? Ktoz moze odpuszczac grzechy procz samego Boga? Lecz Jezus przejrzal ich mysli i rzekl do nich: Co za mysli nurtuja w sercach waszych? Coz jest latwiej powiedziec: Odpuszczaja ci sie twoje grzechy, czy powiedziec: Wstan i chodz? Lecz abyscie wiedzieli, ze Syn Czlowieczy ma na ziemi wladze odpuszczania grzechow - rzekl do sparalizowanego: Mowie ci, wstan, wez swoje loze i idz do domu! I natychmiast wstal wobec nich, wzial loze, na ktorym lezal, i poszedl do domu, wielbiac Boga. Wtedy zdumienie ogarnelo wszystkich; wielbili Boga i pelni bojazni mowili: przedziwne rzeczy widzielismy dzisiaj.</b><o:p></o:p></div><br /><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Dzisiaj wielu wierzacych traktuje wiare, jako osobista sprawe. Nie chca sie nia dzielic i nie pozwalaja, by ktokolwiek dotykal tego wymiaru ich zycia. To prawda, ze nie da sie wierzyc za kogos, na przyklad matka za upartego syna, w jakims, po ludzku rozumujac, zastepstwie, nie da sie za kogos zblizac do Boga. Nie mozna kogos zbawic na sile. Ale nie zwalnia nas to z odpowiedzialnosci za drugiego czlowieka, z umycia rak i powiedzenia: ja tu nic nie poradze, on jest dorosly, nic na sile. Czasem slysze skarge zaplakanej matki, czy zony, ktora pyta, czy moze cos zrobic, zeby dzieci, zeby maz wrocili do Pana Boga. Moze. Bo choc nie mozna wierzyc za kogos, to jednak mozna wierzyc z kims '+' ks. Adam<o:p></o:p></div>
Przepraszamy, komentowanie jest niedostępne.